Bajkowa Wyższa Szkoła Zarządzania Cudzą Własnością

logo portalu świnka z napisem

Niniejszy artykuł jest drugim z cykl: “Dmuchane Miasteczko”, w którym opowiadamy bajki, żeby przywrócić mieszkańcom kolorowe sny.

 

 

„Władza jest silna nie dlatego, że mamy rację, ale dlatego, że ludzie się boją.”

Aleksander Sołżenicyn – „Archipelag GUŁag”

 

 

Wyższa Szkoła Zarządzania Cudzą Własnością była to placówka z tradycjami, w której lokalne elity uczyły się od najlepszych nauczycieli.

 

Siedziba tej szacownej uczelni mieściła się w małym, smutnym jak kozia dupa, polskim miasteczku.

 

Nazwijmy go Bajką.

 

Początki wyższej uczelni w Bajce sięgały czasów zaborów. 

My jednak cofniemy się do roku 1945, kiedy to wydano dekret o zagęszczeniu.

 

Na mocy owego dekretu do bajkowych kamienic weszli towarzysze Komisarze i nakazali właścicielom, by ci wraz z całymi rodzinami przenieśli się do jednego pokoju.

W pozostałych pomieszczeniach zaś (włączając schowki na szczotki i gołębniki) właściciele kamienic zmuszeni byli zakwaterować obcych sobie ludzi w ilościach i składzie ustalonym przez towarzyszy Komisarzy.

 

Właścicielom ziemskim zaś towarzysze Komisarze znacjonalizowali ziemię pod PGRy, w których również nasadzili wybitnych, starannie wybranych, absolwentów wyższej szkoły zarządzania.

 

 

 

Wierne zaplecze

 

 

Ludzi ze wschodu dotychczasowej Polski przesiedlono na obecny jej zachód i umieszczono w poniemieckich miastach i gospodarstwach.

 

Ale przecież w pozostałych częściach kraju też sobie chciano poprzesiedlać i poumieszczać.

 

A że życzenia towarzyszy Komistarzy były w tamtych czasach rozkazem, to zrobiono tak, jak chcieli.

Z tym, że w pozostałej części za “mienie poniemieckie” oraz “majątek kułaczy” robiły przeważnie domy i gospodarki ludzi, którzy nie zdążyli lub nie mogli wrócić z wojennej tułaczki lub przymusowych robót.

 

Najlepsze z tych włości przekazano zbirom, szabrownikom, łachudrom i cwaniakom biedakom, którzy towarzyszom Komisarzom na pierwszy rzut oka wyglądali na przykładnych komunistów o wielce socjalistycznej świadomości klasowej.

 

Takich modelowych komunistów towarzysze Komisarze potrzebowali wielu, by umacniać w społeczeństwie strach świadomość klasową i tworzyć silne zaplecze społeczno-polityczne, pozwalające na wymuszanie uległości i utrzymanie władzy.

 

Jeżeli odpowiednio świadomych klasowo pomocników brakowało na miejscu, to sprowadzano ich z innej części kraju.

Zawsze brakowało.

Towarzysze Komisarze twierdzili bowiem, iż migracja i osiedlanie obcych ludzi w starych, zastanych społecznościach zaszczepia w narodzie właściwą nieufność wobec zamierzchłych przesądów oraz wzbudza słuszną czujność przed wrogiem klasowym.

Czyli ogólnie znacznie ułatwia kontrolowanie sytuacji.

 

Owszem, czasem zdarzało się, iż po jakimś czasie właściciel tego, czy innego opuszczonego gospodarstwa wracał do swojego domu i domagał się zwrotu własności.

Niestety, dzięki pobudzonej obywatelskiej czujności i komsomolskiej świadomości, nader często okazywało się, iż jest on szpiegiem niemieckimi, lub imperialistycznym wichrzycielem.

 

Z takimi zaś wrogami ludu rozprawiano się w mgnieniu oka.

Cicho i skutecznie.

Wszystko w ramach nowej nauki zarządzania, jaką wpajano młodym, socjalistycznym kadrom.

 

I tak, aż do końca lat 80tych XX wieku towarzysze Komisarze, wraz z najzagorzalszymi pomocnikami o komunistycznej świadomości pilnowali, by rzesze obywateli bez sprzeciwu, w pocie czoła budowali majątek Kraju Najlepszego Do Życia w całym socjalistycznym obozie.

 

 

 

Hiena hienie hieną

 

 

 

Czterdzieści lat trwał ten raj na ziemi, do czasu, gdy towarzysze Komisarze uznali, że cała ta zabawa w budowanie socjalizmu przestała im się spinać.

 

Samym Komisarzom działo się nawet nieźle, ale hieny zaczęły coraz głośniej szczekać i coraz trudniej było je utrzymać na smyczy.

 

Do tego obrońcy władzy ludowej, zajęci szarpaniną o kolejne ochłapy, od jakiegoś czasu kompletnie stracili komsomolską czujność i zaniedbali obowiązki strażników socjalistycznego porządku.

 

W wyniku rozprężenia ośmieleni niewolnicy obywatele zaczęli się niebezpiecznie zrzeszać, coraz śmielej przełazili przez kraty socjalistycznego obozu i bezczelnie stawiali się władzy.

 

W tej sytuacji towarzysze Komisarze musieli coś bardzo szybko wymyślić.

I to coś naprawdę dobrego.

 

W przeciwnym razie groziło im, że stracą wszystko, na co dotąd w pocie czoła pracowały pokolenia zastraszonych ludzi.

 

Na dziś to koniec bajki.

 

Jeśli chcesz wiedzieć, jak dalej potoczyły się losy towarzyszy Komisarzy i ich dzielnych pomocników o komunistycznej świadomości klasowej, to zapraszam Cię na kolejny odcinek z serii “Dmuchane Miasteczko” pod tytułem “Wszystko Inaczej

 

Kolorowych snów!

Porozmawiaj z autorem

Polub nas

Atrakcje

Dowiedz się, jakie jeszcze atrakcje przygotował dla Ciebie Ostrzeszów!

 

31 stycznia 2025