Taka średniowieczna tarcza rakietowa.
Król Kazimierz Wielki usiadł kiedyś i sobie pomyślał, że by było fajnie zbudować w państwie sieć kieszonkowych zamków obronnych.
No i to jest właśnie taki zamek.
Pośrodku bagniska zasilanego przez parę strumieni usypano wzniesienie, na którym pobudowany został niewielki zamek.
Sprytnie pomyślane miejsce do obrony zamieniło się w miasto, które ponoć już wtedy miało fatalne powietrze.
Pod zamkiem stała karczma, w której ostrzegano przyjezdnych o skutkach długotrwałego wdychania dymu z palonych mebli i stąd się wzięła nazwa miasta.
Z czasem zamek popadł w ruinę i stąd się wzięła ostrzeszowska tradycja.
Teraz Baszta robi za wieżę widokową, na którą sobie możesz wejść, jak kupisz bilet i sobie możesz popatrzeć z góry na miasteczko.
Historia i zabytki