Za każdym razem gdy któryś z mieszkańców ośmieli się wytknąć przedstawicielom lokalnych władz nepotyzm, śmieszność, oszustwo, złośliwość, rozrzutność, arogancję czy jakąkolwiek inną z immanentnych cech ostrzeszowskich włodarzy, to nasi wybrańcy postępują wedle jednej, utartej procedury.
Najpierw starają się mieszkańca publicznie postraszyć. Zazwyczaj sądem, lub policją.
Następnie przechodzą do znacznie zabawniejszej części przedstawienia,a mianowicie rozpoczynają donośny lament medialny.
Mnie i Altiemu jeszcze dobrze nie zdążyły obeschnąć łzy po dramie wykreowanej przez naszego ostrzeszowskiego Oskara Szafarowiczą, który oskarżeniami o hejt starał się przykryć wtopę z lądowaniem na trawniku po wyborczym wieczorze.
Pamiętacie? Żaden tam dobrze ustawiony synek prominenta, lecz biedna ofiara hejtu i biedny sponiewierany tata.
Pełni współczucia siedzimy tak sobie spokojnie, w zadumie, gramy w gry, aż tu nagle nas zewsząd bombardują pytaniami, czy widzieliśmy, jak kolejny narybek władzy wpadł w przedwyborczą ruję i zawodzi do fejzbuczka na hejt, jaki dotyka tych sierotek bożych przy korytku.
No i czy czytaliśmy wota dziękczynne składane mu przez społeczeństwo za tę akademię ku czci.
Eee.. więc, jakby to wam rzec, a nie skłamać...
Ni cholery!
Pęcznieje lista filmów i książek oczekujących ponownej uwagi.
A ja ciągle nie znajduję dla nich czasu!
A przyznacie, że przeżycia takiego Forresta Gumpa są o niebo bardziej szczere i prawdziwe niż publiczne dramy ostrzeszowskich prominentów, którzy starają się manipulacją i uderzaniem w modne słowa uciszyć krytykę, bo bez sensu wydali publiczne pieniądze, używali drogowskazu jako reklamy, umeblowali się na chrzciny za nasze albo zakończyli melanż w krzakach.
Przecież z góry wiem, że będzie dęte o hejcie który spada na uczciwych i ciężko pracujących.
Że my so te złe a one so te biedne. Ofiary.
Sierotki bezbronne, prosiątka różowe, małe kociątka puszyste.
Że krytykowanie ich to hejt, że dowiadywanie się, co znowu wywinęli za naszą kasę to hejt, że zrobienie mema z ich arogancji i pogardy wobec mieszkańców to hejt. Że komentowanie ich nepotyzmu to hejt.
Dzwonią dzwonki powiadomień.
Mayster poczuł się spotwarzony, bo jakiś lisek czy inna norka go pomówiła o namawianie do głosowania na PIS.
No to idzie do sądu!.. albo przynajmniej do lasu.
Mnie by też zatelepało, jakby ktoś publicznie ogłaszał, że w prywatnych rozmowach namawiam ludzi do głosowania na PIS, układania horoskopów, picia wody po pierogach, albo do czegoś równie dziwnego.
Zasadniczo z naszej trójki w zespole, to Alti był najmniej zawalony robotą, ale on się wypiął i oświadczył że on jest od poważnego contentu i nie zamierza czytać egzaltowanych oświadczyn atencjuszy, piszących odezwy pod własny święty spokój i legitkę na kręcenie lodów.
Zapytany, skąd bierze podobne wnioski, skoro nie czytał tekstu, Alti kazał mi tylko "sobie zobaczyć ", kto sypnął serduszkami i definitywnie zakończył dyskusję
Gdyby film " Idiocracy" był o prawdziwym miejscu, to byłaby to sekcja komentarzy pod odezwą do fejzbuczka autorstwa pana S.
Wysyp to mało powiedziane, to jakieś tsunami łebków, którzy już dostali prawo wyborcze, ale jeszcze nie zdążyli się zorientować, że pieniądze nie biorą się od mamy, ani z tego piptającego czegoś na ścianie banku.
Prawdopodobnie jedynym podatkiem jaki dotąd same zapłaciły był VAT od puszki energetyka, kupionej za wakacyjne zbieranie truskawek.
Gdyby w wyborach na burmistrza Ostrzeszowa wystawić Friza, a do rady miasta Stuu, Fagatę i Boxdela, to Ostrzeszów miałby już w tej kadencji jedyną w Polsce galę freak fightową do rozstrzygania wydatków budżetowych.
A uchwały głosowane liczbą łapek w górę pod śmiesznym filmikiem o kocie i ogórku.
Wprawdzie w tych wyborach samorządowych wystawiono im tylko Kokodżambo, Trawkę Juniora i pana od ZHR i zajęć pozalekcyjnych z rysowania. Ale w sumie to lepszy pumptrak, skatepark i fontanna, niż jakieś dziaderskie działki gminne, czy boomerskie drogi i bezbeckie żłobki.
Drugą grupą, która klaskała po lądowaniu z panem S. byli bezpośredni beneficjenci korytka, z którym to korytkem się tak usłużnie pan S. przywitał. Mam na myśli rodziny i znajomi rodzin upchanych ostatnio w urzędach i spółkach.
Na przykład się odliczyła rodzinka panny-autorki tego czegoś, czym wbrew mieszkańcom zastąpiono herb 0strzeszowa i którą zatrudniono w urzędzie do ozdabiania fejzbuczka szefowi, gdyż jej mama ma wejścia. Rodzinka i psiapsiółki Anetki też stawiły się w komplecie. Jak również rodzinka małego Breżniewa. Znacie małego Breżniewa? Tego miłośnika medali, który teraz się wozi autem po SM, a małżonkę upchnął w urzędzie.
Trzecia grupa to rodziny i znajomi dopiero liczący na upchnięcie, czyli wszyscy ci, którzy do korytka ciągną za nowowybranymi prosiątkami.
Tacy są zawsze najbardziej zapaleni do walki o miejsce, pełni zaangażowania i sił witalnych. Popierają i wspierają władzunię całym sobą, 24/7.
Na czwartym miejscu sunął dostojnie stateczny, niespieszny rządek panów dyrektorów, starszych radnych, rodzin dyrektorów i radnych, byłych oraz obecnych kochanek dyrektorów i radnych, a także ich dobrze obsadzona progenitura.
Ci się nie cisną, nie spieszą.
Starsi emanują godnością, młodzi wyższością, a żony i kochanki atakują widza dziwnym wyrazem botoksowych twarzy.
Co do komentarzy to nie czytaliśmy, ale podobnie jak serduszka i lajki, one bardzo się przydały.
Do czego?
Otóż Inicjatywa z każdej historii stara się wyciągnąć coś pozytywnego dla społeczności, w której funkcjonuje.
Tym razem postanowiliśmy pokazać, że na FB jest miejsce dla każdego.
Co więcej, w swoim miejscu nikt nie powinien być narażony na przykrości!
Nie lubi nas ktoś, uważa nas za hejterów, nie toleruje naszego przekazu?
No to go już więcej nie zobaczy!
My też skorzystamy z takiego rozwiązania, bo odtąd będziemy was krytykowali w spokoju i bez spiny.
Nie czytaliśmy odezwy do fejzbuczka, bo z góry wiemy, że nie ma tam nic nowego i nie ma nic o kimś ciekawym
Za to od dzisiaj rodziny, przyjaciółki i znajomi uciśnionych prosiątek przy korytku ogłuchły i oślepły na nasz przekaz.
Żeby ich nasz “hejt” nigdy więcej nie dotykał.
Szkoda tylko, że parę osób poczuło się faktycznie urażonych tym powitalnym występem pana S. i szlamem w jego sekcji komentarzy, ale..
Nasze wiewiórki ćwierkają, że one by raczej nie liczyły, iż na skutek protestu osoby urażonej pan S. się weźmie i ogarnie. Nawet podobno może być zupełnie na odwrót. Bo rzekomo pan S. tak ma.
Ale przecież te wszystkie plotki wrednych rudzielców o kolejnych mobbowanych ofiarach pana S. to prawdopodobnie zwykłe kłamstwa i hejt taki po prostu.
A że w komentarzach pozwolił owsikom na osobiste wycieczki i wywlekanie prywatnych rozmów?
To mu z pewnością też nie sprawiło ani grama perwersyjnej przyjemności.
Tego wprawdzie też nie przeczytamy, ale może zostali jeszcze jacyś użytkownicy, których razi nasz przekaz, a sami nie znajdują w sobie wystarczająco dużo silnej woli, żeby kompletnie stracić z nim kontakt.
Chętnie pomożemy.
No bo przecież trzeba sobie pomagać.
Dowiedz się, jakie jeszcze atrakcje przygotował dla Ciebie Ostrzeszów!