Wirtualna Rzeczywistość

logo portalu świnka z napisem

To jest bajka!

Wszystkie osoby i zdarzenia opisane w poniższym tekście są fikcyjne.

Podobieństwa do prawdziwych osób są przypadkowe, a skojarzenia... jak to w bajkach.

 

 

„Masa ludzi nigdy nie pragnie prawdy. Odwraca się od dowodów, które im nie odpowiadają, i woli ubóstwiać błąd, jeśli tylko błąd ich uwodzi.”

– Hannah Arendt, „Korzenie totalitaryzmu”

 

„Szczęście realne wydaje się nam czymś nudnym, w porównaniu z tym, co sobie wyobrażamy.”

– Aldous Huxley, „Nowy wspaniały świat”

 

 

Niniejszy tekst stanowi dziewiątą część baśniowego cyklu "Dmuchane Miasteczko", którym przywracamy uśmiech i kolorowe sny mieszkańców.

 

 

 

Piotruś z monitorka

 

 

 

Nigdy nie było prawdą, jakoby Piotruś Pan miał co rano wyskakiwać mieszkańcom z lodówek.

 

Piotruś Pan nie lubił lodówek.

Piotruś w lodówkach marzł.

Piotruś Pan nie lubił marznąć.

 

 

Młody przywódca o wiele bardziej cenił sobie smarfony, laptoki i komputry, bo było mu w nich fajnie, ciepło i do twarzy.

A że należał do chłopców kompaktowych, to świetnie sobie radził z miniaturyzacją elektroniki.

 

 

Tak więc już pięć minut po nominacji Piotrusia Pana na nowego murgrabiego Bajki, pierwszy zdumiony mieszkaniec znalazł burmistrza w swoim laptopie.

 

Po tygodniu już wszystkie mamy, babcie i oseski codziennie oglądały wesolusieńkiego, błękitniusiego koleżkę w swoich elektro-gadżetach.

 

 

Na monitorach i ekranach smartfonów młody murgrabia był jak Superman.

Jak pitbull.

Jak Krystyna Jaworowicz.

 

W wirtualnym świecie czuł się niczym ryba w wodzie.

To był jego naturalny eko-system.

Tu rozdawał karty.

 

Naprawiał świat, ratował małe kotki, a głodnym dzieciom budował place zabaw.

 

Wszystko, co działo się w Bajce, działo się na oficjalnym, internetowym profilu Piotrusia Pana.

Jeżeli działo się źle, on spadał na zło celnym komentarzem.

Niczym błękitny grom. Niczym komornik na wypłatę.

 

Gdy wszystko było dobrze, to on w swych postach jawił się dawcą owego dobra.

 

Ale nie to było najważniejsze, że młody burmistrz Bajki kreował w mieście własną, kolorową rzeczywistość.

 

 

 

Świat ultra HD

 

 

 

Clou całego zamieszania tkwiło w zamyśle, zgodnie z którym żadna inna rzeczywistość, prócz tej wirtualnej papki, którą Piotruś codziennie wyświetlał zaczadzonym odbiorcom, nie miała prawa istnieć.

 

Chodziło o to, by za sprawą okrągłych słów i miłych obrazów, emitowanych przez holograficzną fabrykę propagandy, mieszkańcy mieli przestać dostrzegać to, co ich dotąd dręczyło i co zmuszało ich do sukcesywnego opuszczania klanowego kondominium.

 

Holograficzne obrazki kwitnących parków i kolorowych fontann miały całkowicie przykryć bajkową beznadzieję i fakt, że Bajka od dekad dryfuje donikąd.

I to już od dawna nie jako Titanic, ale raczej Flying Dutchman*

 

Piotruś Pan pragnął, by mieszkańcy wreszcie byli szczęśliwi, przestali zaprzątać sobie głowy trudnymi sprawami i zajmowali się tylko tym, czym akurat bawił się burmistrz.

 

 

 

Zabawa w burmistrza

 

 

 

A burmistrz bawił się świetnie!

 

 

Zgodnie z oczekiwaniami klanowych bossów, Matuszka Unia popuściła cugli i kasa dosłownie zalała Żwirka i Czerwoną Królową.

 

Wesolusi Piotruś nurkował w pieniążkach i wydawał, wydawał, wydawał!

 

W Bajce jeden po drugim wyrastały nowe place zabaw, karuzele, spacerniaczki, wieże widokowe do wskrabywania pod górkę, zjeżdżalnie z górki, placyki, kwietniki, trawniczki, doniczki, piczki i poletka do gry w cymbergaja.

 

Z wolna Bajka straciła bajkowy urok i zaczęła przypominać coś na kształt cyrku. 

Hałaśliwego, kolorowego cyrku z kataryniarzem i małpą na łańcuchu.

A Piotruś zbijał piąteczkę za piąteczką, strzelał fotki i cyber-brylował.

 

 

Kto by tam liczył klocki?

 

 

Wiadomo było od początku, że Piotruś nie będzie mógł zabrać do domu nawet najukochańszych zabawek.

A to choćby z tej prostej przyczyny, że oficjalnie wyposażenie bawialni nie należało do niego.

To wszystko były zabawki publiczne, kupione za pieniądze mieszkańców.

 

No ale kto powiedział, że Piotruś musi bawić się sam?

Wystarczyło zaprosić do zabawy inne klanowe dzieci.

 

Czerwona Królowa i Żwirek dobrze wiedzieli, że przy większej liczbie kompanów do zabawy, nikt nie zdoła się doliczyć wszystkich klocków i samochodzików.

 

Tak więc jeszcze przed objęciem przed Piotrusia Pana urzędu, wytypowano dla niego odpowiednich towarzyszy zabaw.

 

I tak, z czasem Bajkowa Drużyna Piotrusia Pana rozrosła się, a młody burmistrz cyber-brylował w asyście druchów i druhen, starannie wyselekcjonowanych przez klanowych bossów.

 

Jedną z głównych inicjatorek oraz budowniczych bajkowego cyrku Piotrusia Pana została mianowana Ogrusia. 

Dziewczę od ziarenka wyhodowane, dofinansowane i wygrzane w klanowych cieplarniach, a co naj, naj, najważniejsze, to że Ogrusia była urodzoną budowniczą cyrków.

Ponieważ nikt w całej Bajce nie umiał gubić klocków tak, jak ona.

 

 

Rozkoszna para

 

 

Nic więc dziwnego, że polubili się z Piotrusiem ogromnie.

Od pierwszego wejrzenia: siedli razem, odpalili tablety i zaczęli planowanie cyrku na wirtualnej mapie Bajki.

 

Rozrysowali wszystko w kolorkach oraz z pietyzmem, jaki zdolne są osiągnąć jedynie pochłonięte zabawą dzieci.

 

Po rysunkach przyszedł czas na budowanie i gubienie klocków.

Klocek po klocku, drabinka, daszek, kwiatek, wieżyczka...

Konstruowali i gubili.

Z naciskiem na to drugie.

 

Czerwona Królowa i Żwirek rozpływali się z zachwytu, jak rozkosznie bawiło się razem tych dwoje.

 

- Kto wie? - Marzyła czasem Czerwona Królowa - Gdyby tak zostawić ich luzem, wspólnie byliby w stanie rozdupcyć budżet całkiem dużego państwa.

A wszystko na zabawki.

 

Piotruś z Ogrusią rysowali i budowali więc, a klocki ginęły na potęgę, by magicznie materializować się w prywatnych, klanowych cyrkach.

 

Ale to nic!

Przecież, gdzie z klocków budują, tam klocki giną.

 

A na progu Bajki już czekały kolejne ciężarówki, po brzegi wyładowane klockami, kupionymi za unijne pieniądze oraz za podatki ściągnięte od mieszkańców.

 

Jeśli chwilowo brakowało funduszy, Piotruś Pan sprzedawał kawałek Bajki.

Byle tylko nie przerywać zabawy.

 

Budowa goniła budowę. 

Unia dowoziła klocki.

Mieszkańcy płakali i płacili podatki.

Ogrusia została główną, certyfikowaną, niekwestionowaną i wirtualnie uwielbianą budowniczą wszystkiego, co bawiło Piotrusia Pana i co tuczyło klanowych oligarchów.

 

 

Znieważający brak zachwytu

 

 

A skoro coś bawiło Piotrusia Pana, to obowiązkowo musiało cieszyć także wszystkich jego poddanych.

 

Musiało!

Albowiem obowiązek zachwytu został nałożony na wszystkich mieszkańców Bajki.

 

Oto każdy obywatel miał od tej pory przykazane, by wyrażać radość z wszystkiego, co cieszyło młodego murgrabiego.

 

Zachwyt nad wszystkim, co dotyczyło działań Piotrusia Pana i ekipy jego budowniczych był obligatoryjny, powszechny i bezwarunkowy.

 

Brak należytej radości z powodu kolejnej karuzeli, czy boiska do tryk-traka, traktowano od tej pory, jak znieważenie funkcjonariusza publicznego i ścigano z urzędu.

 

Publiczne wyrażenie dezaprobaty w ogóle nie wchodziło w grę i mogło się skończyć tak, jak czynna napaść na dostojnika. 

Wolicie nie wiedzieć.

 

 

 

Stara szkoła propagandy

 

 

 

Wszystkie te nakazy i kary wzięły się z tego, iż stojący za Piotrusiem i Ogrusią klanowi bossowie doskonale zdawali sobie sprawę, że dawni Wielcy Nauczyciele z niesłusznie minionego systemu nie mylili się co do tego, iż opinia publiczna jest nadrzędnym spoiwem każdej pięknej dyktatury.

 

I to spoiwo należy urabiać silną ręką oraz kształtować na bazie twardej, to jest obserwowalnej rzeczywistości.

 

Jeśli więc rzeczywistość pokazywała, iż cyrkowe karuzele są najwyższym osiągnięciem cywilizacyjnym świata, to odbierająca taką rzeczywistość opinia publiczna osiągała stan entuzjastycznej i bałwochwalczej aprobaty wobec dyktatury budowniczych cyrku.

 

Gdyby natomiast pozwolono sobie na wyłom w murze wszechogarniającego, publicznego aplauzu dla tej czy innej karuzeli, to taka niefrasobliwość mogłaby się skończyć z hukiem i to bardzo na niekorzyść czerwono-zielonych klanów.

 

Zapewne wszystko zaczęłoby się całkiem niewinnie. 

Od krasnali ukradkiem szczających do cyrkowego, unijnego mleka.

Z czasem jednak, poluzowanie dyscypliny medialnej mogłoby doprowadzić do powodzi moczu, a może i do kompletnej rozpierduchy!

 

W konsekwencji doszłoby do wysadzenia Piotrusia Pana z bujanego siodełka.

A wtedy żegnajcie kąpiele w unijnym mleku i kolorowe ciężarówki z magicznie ginącymi klockami!

 

I właśnie na to klany pozwolić sobie nie mogły.

 

 

Bożyszcze 4K

 

 

Imperium medialne Piotrusia Pana stanęło więc mocne, niczym Rzym za czasów Trajana.

 

I równie mocno śmierdziało absolutną dyktaturą.

 

W dzień i w nocy wszechobecne ekrany ze śliczniutkim, wesolutkim Piotrusiem, podawały mieszkańcom wirtualny obraz obłędnego szczęścia oraz arkadyjskich rozkoszy.

 

Przeważnie rozkosz i szczęście uosabiał Piotruś Pan osobiście.

 

Młody włodarz odkrył w sobie bowiem talent bożyszcza mas, a nieprzerwany strumień unijnego mleka zapewniał mu ciągły dopływ super mocy, dzięki którym mógł spełnić dowolne marzenie każdego mieszkańca Bajki.

 

Pod warunkiem, że mieszkaniec ten marzył o huśtawkach, katarynce oraz grach na świeżym powietrzu.

 

 

 

Sukces wirtualny

 

 

 

No właśnie!

A co, jeśli nie?

 

Co z mieszkańcami, którzy nie marzyli o cyrku i zabawkach, tylko o budowie przedszkola, równych drogach, sprawnej komunikacji dokądś, gdzie warto pojechać?

O nowych miejscach pracy, niższych cenach, wykoszonych poboczach i oświetleniu, które świeci w nocy, a gaśnie w dzień?

 

No cóż..

To, co zwykle, 

czyli krótko mówiąc...

Mieli spadać na bambus!

 

Początkowo tylko tyle.

 

Z czasem jednak zaczęły się pojawiać pierwsze rysy na idealnych hologramach miasta.

W wirtualnej rzeczywistości coś zaczęło iskrzyć.

W przestrzeni publicznej wyczuwało się rosnące napięcie. 

A bierny opór powoli ewoluował do stadium anonimowej krytyki.

 

Stopniowo, do niektórych ludzi zaczęło docierać, jak ogromna jest przepaść pomiędzy ich prawdziwymi potrzebami, a "ich prawdziwym szczęściem" wyświetlanym przez wirtualne media burmistrza.

 

Na skutek nieumiarkowania i wrodzonej arogancji samego Piotrusia, oraz troszkę w wyniku braku wyczucia u klanowych architektów propagandy sukcesu, w Bajce pogłębiały się kontrasty między tym, co faktycznie miało miejsce, a tym, co wyświetlała mieszkańcom propaganda wirtualnego szczęścia.

 

Na przykład tego samego dnia zwykły, szary Bajkowicz mógł wybić zęby i połamać resory na jednej z katastrofalnych dróg.

Po czym, tego samego dnia, ten sam obywatel dowiadywał się, jak bardzo jemu i reszcie mieszkańców ulżyło na wieść, iż właśnie wydano resztę podatków na najnowszy, cyrkowy projekt Ogrusi oraz dodatkowy kontyngent klocków (oj tam, poprzednie się zgubiły).

 

Powoli niezadowolenie społeczne zaczęło się zbierać pod podłogą, niczym opary metanu pod Barter Town*.

 

Czy jednak doszło do wybuchu?

Czy kiełkujące cyrkowe imperium zostało zmiecione z powierzchni Bajki?

Może klany po raz kolejny poradziły sobie z kryzysem, a Czerwona Królowa i Zielony Żwirek, jak zawsze spadli na cztery łapska?

 

O tym dowiesz się już w kolejnej odsłonie cyklu  "Dmuchane Miasteczko" pod tytułem ... jak zwykle... na tym etapie nie mamy pojęcia, co będzie w następnym odcinku, a co dopiero, jaki to będzie miało tytuł.

 

Życzymy wesołych snów!

 

 

----------

* Flying Dutchman - Latający Holender, w europejskiej legendzie morskiej, przeklęty, widmowy statek skazany na wieczne żeglowanie za to, że jego kapitan złożył przed Bogiem obietnicę bez pokrycia; Jego pojawienie się zwiastuje nieuchronną katastrofę.

 

*Bartertown - fikcyjna osada z sagi o Mad Maxie. Miasteczko targowe położone w środku Wastelandu (Krainy odpadków). Celem ludzi odwiedzających to miejsce jest handel i wymiana z "padlinożercami" w okolicy oraz podróżnymi przejeżdżającymi przez Wasteland. Podstawą gospodarki miasteczka jest hodowla świń i produkcja z ich odchodów metanu, wysoce łatwopalnego gazu.

 

 

Porozmawiaj z autorem

Polub nas

Atrakcje

Dowiedz się, jakie jeszcze atrakcje przygotował dla Ciebie Ostrzeszów!

 

10 marca 2025