To jest bajka!
Wszystkie osoby i zdarzenia opisane w poniższym tekście są fikcyjne.
Podobieństwa do prawdziwych osób są przypadkowe, a skojarzenia... jak to w bajkach.
Użyte w artykule zdjęcie jest wyłącznie luźnym nawiązaniem do haseł o zrywaniu z przeszłością.. i w ogóle.
Poniższy tekst stanowi trzecią część cyklu "Dmuchane Miasteczko", w którym opowiadamy bajki mieszkańcom Ostrzeszowa oraz przywracamy im uśmiech i kolorowe sny.
„Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość"
George Orwell, "Rok 1984"
“Jedną z zadziwiających reform wprowadzonych przez Patrycjusza było uczynienie złodziei odpowiedzialnymi za poziom przestępczości w mieście, z rocznymi budżetami, planowaniem rozwoju, a przede wszystkim ścisłą ochroną zawodu. W zamian za uzgodniony średni poziom dochodów z kradzieży, sami złodzieje pilnowali, by wszelkie nieautoryzowane występki spotykały się z natychmiastową reakcją Niesprawiedliwości, która zwykle wyglądała jak kij nabijany na końcu gwoździami.”
Terry Pratchett “Straż! Straż!”
Z czasem hołota grupa uświadomionych klasowo komsomolców, która przed laty została uwłaszczona i społecznie awansowana w zamian za wierną służbę dla towarzyszy Komisarzy rozmnożyła się lokalnie, nader obficie i obrosła w piękne, kolorowe piórka.
Ale natury nie oszukasz.
Hiena, choćby i porosła pierzem, nigdy nie zostanie gryfem.
Bydle zgłodnieje, wyczuje słabość i natychmiast skoczy do gardła swoim panom.
Chyba, że ci wyprzedzą atak i rzucą wściekłej sforze odpowiednio duży kawał świeżego mięcha.
Gromadzkie cwaniaki, pokątni handlarze, PGRowscy krzykacze, wiejscy podpalacze, grodzcy prowokatorzy, zakładowi donosiciele, ZOMOwcy, ORMOwcy, KO-wcy, UB-cy, ZBOWID-owcy, oświatowi aparatczycy, gminni cenzorzy, ZMSowcy, fabryczne szczury partyjne, kadra i działacze…
Wszyscy dostali jasny sygnał, że od dzisiaj ten, który się najlepiej przysłuży władzy, dostanie odpowiednio wielki kawał z całego majątku, jaki więźniowie obywatele socjalistycznego obozu wypracowali po wojnie, a którego nie zdołali przechlać i przetańcować zarówno bratni, jak i rodzimi Komisarze.
I tak właśnie zaczęło się coś, co dziś nazywamy “dziką prywatyzacją”.
Rozmontowano kraty socjalistycznego obozu.
Ludności przedstawiono całe zamieszanie jako wielki przewrót.
Od tego czasu wszystko miało być inaczej.
Jak kraj długi i.. kwadratowy, nie było już towarzyszy!
Pojawili się za to panowie i panie.
Pan poseł, pan burmistrz, pan starosta, pani wicestarosta, panowie radni, panie radne, panowie prezesi..
W miasteczku o nazwie Bajka lokalni aparatczycy wieczorem zakończyli zebranko odśpiewaniem Międzynarodówki, a już następnego dnia rano przywitali ludność szerokim uśmiechem zwycięskich reformatorów-opozycjonistów i słowami “Szczęść Boże!”
Działaczy partyjnych PZPR w Bajce zastąpili demokratyczni działacze partii PSL i SLD.
Bajkowa Wyższa Szkoła Zarządzania Cudzym Majątkiem zmieniła nazwę na
Bajkowa Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania Cudzym Majątkiem
Czerwony sztandar z sierpem i młotem, który dotąd powiewał nad katedrą zamieniono na czerwono-zielony z koniczynką.
Wielcy Nauczyciele znów uczyli Bajkowian zasad dzielenia majątku w sposób właściwy, czyli taki by przypadł jedynie najbardziej przedsiębiorczym i zaradnym biznesmenom.
No właśnie!
Albowiem od pewnego momentu władzy w Bajce nie wspierał już “uświadomiony klasowo element o zdrowych, komunistycznych korzeniach”, uwłaszczony na cudzej krwawicy w zamian za sianie terroru i wprowadzanie jedynie słusznej władzy.
Nie! Z tym koniec! Gruba kreska!
Od teraz zaplecze nowej władzy w Bajce stanowić miał “wierny elektorat przedsiębiorczych biznesmenów, biorących swój interes we własne ręce”.
I brali!
Brali sobie całymi garściami z majątku wypracowanego przez ludzi osadzonych zatrudnionych w socjalistycznym bloku wschodnim.
Tak oto zdobywali “swój pierwszy milion”.
Państwo “nowa demokratyczna władza” podpisywali jedną po drugiej, kolejne upadłości, aż ręce bolały.
Pod młotek szły fabryki, budynki, maszyny, pola, łąki, place, drogi, mieszkania...
Na tym, na czym nie udało się im urządzić upadłości, Wielcy Nauczyciele pozakładali gminne spółki, spółki skarbu państwa, KOWRy, ARMIRy, KRUSy i oddawali je w zarząd nieco mniej rozgarniętym ale za to bardziej posłusznym towarzyszom menadżerom.
Wszelkie urzędy, banki, spółdzielnie i kasy przemianowano i rzecz jasna również poobsadzano najwierniejszym “elektoratem”.
Zajrzano w każdą dziuplę.
Pod pretekstem dezubekizacji wygoniono ostatnią wiewiórkę i w jej miejsce wsadzono swojego, wiernego przedsiębiorcę, menadżera, prezesa, urzędnika.
I teraz siuuuup!
Przesiadacie się szybciutko do naszego wehikułu czasu i przenosicie się z nami do lat 20tych XXI wieku.
Bach! Jesteście w centrum Bajki.
Przed Wami niespełna kilka metrów utwardzonej działki należącej do prywatnego właściciela.
Może 10 na 10 metrów, może mniej.
Tymczasem powiatowy Pan Taczka i gminny Piotruś Pan zamienili ten skrawek w coś na kształt lokalnych Wzgórz Golan.
Lata walk sądowych i ulicznych wojen obaj panowie poświęcili na przegonienie jednej kobiety, zajmującej mały parking na prywatnej działce.
Strażnicy Miejscy w Bajce codziennie urządzali zasadzki na mieszkańców parkujących w pobliżu, kazali parkować auta na tych prywatnych metrach. Żeby uniemożliwić działalność tej pani.
Żeby jej zatarasować sklep.
Składał doniesienia do prokuratury, kiedy zdesperowana postawiła na parkingu zakaz wjazdu.
Panowie Taczka i Piotruś Pan rzucili do walki z nią dziesiątki tysięcy złotych z publicznej kasy oraz niezliczoną liczbę roboczogodzin bajkowych radców prawnych.
Tyle straconych środków i nerwów kosztowały podatników regularne starcia bajkowych zastępów z jedną kobietą.
O kawałek działki.
Na oko 10x10 metrów.
Tymczasem tuż za rogiem działalność prowadziła inna pani z Bajki, której ci sami bajkowi Panowie Władza oddali znacznie większą, publiczną działkę za darmo.
Na parking.
No ale ta pani to poważna bajkowa bizneswoman, przedsiębiorcza pani prezes, która wzięła interes we własne ręce.
Takich zaradnych ludzi biznesu Bajkowi Nauczyciele z Wyższej Szkoły Zarządzania zwykli szanować.
A ta pierwsza pani?
Przecież ona nawet nie wsparła kampanii wyborczej.
Nie zajrzała do nikogo z Bajkowej Demokratycznej Drużyny i nie zadeklarowała dozgonnej wierności nowym, bajkowym ideałom, które wprowadziła Nowa Elita.
Nie zaoferowała nikomu niczego w zamian za ochronę.
Tylko się domagała poszanowania praw.
"Szanuj, szanuj moje prawa!"
A co z prawem Piotrusia Pana do godnej kampanii wyborczej?
A Pan Taczka? Mówią, że Taczka nie ma kieszeni… ale ma kółko!
Może chciałby czasem wyjechać sobie gdzieś dalej.
W świat.
Odpocząć czasem od władzy.
Czy ktoś pomyślał, że Pan Taczka ma marzenia?
Poza tym szkoda gadać.
Nawet Salomon nie naleje z pustego, więc zarządzając publicznym majątkiem trzeba komuś zabrać, żeby dać komuś innemu.
Komu zabrać?
Komuś bez znaczenia, kto i tak powinien dziękować, że dostał szansę płacenia podatków do bajkowej kasy.
Komu dać?
Przedsiębiorczemu elektoratowi o właściwej świadomości klasowej demokratycznej… A komu?
Tak przynajmniej od zawsze nauczała Bajkowa Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania Cudzym Majątkiem i miejmy nadzieję, że jak dostaliście pokazane na przykładzie, to zrozumiecie geniusz tej metody.
I taki jest właśnie morał naszej dzisiejszej bajki.
A jeżeli jesteście zainteresowani, jak do tego doszło, że w pewnym momencie miasteczko Bajka stało się Bajką Najlepszą Do Życia, na której czele stanął sam
Najjaśniejszy,
Najbłękitniejszy,
Miłościwie
Panujący
Bajeczny
Piotruś Pan
to zapraszamy na ciąg dalszy bajki z cyklu “Dmuchane Miasteczko”
pod tytułem: “Dziupla”
Kolorowych snów!
Dowiedz się, jakie jeszcze atrakcje przygotował dla Ciebie Ostrzeszów!