Poniższy tekst stanowi drugi odcinek cyklu Kij w Oko Temidy
Art. 226 KK. [Znieważenie funkcjonariusza lub konstytucyjnego organu]
§ 1. Kto znieważa funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Zasypujecie nas pytaniami o to, jak kształtują się nasze stosunki z policją i prokuraturą.
Gdyby wierzyć krążącym po mieście plotkom, to liczba zawiadomień do organów ścigania, jakie rzekomo radni Patryka Jędrowiaka, on sam i podlegli mu urzędnicy mieliby jakoby przeciwko nam składać, sięgnęła setki i ciągle rośnie.
Coraz częściej pytacie, jak się nam żyje z prokuratorem na karku.
Czy wkroczyli o świcie i położyli na glebę.
Czy na przesłuchaniu dają kawę oraz ile lat więzienia nam grozi.
Dopytujecie, czy potrzeba nam pomocy z adwokatem i kosztami.
Pragniemy gorąco podziękować wszystkim ludziom dobrej woli, którzy wyrazili troskę i zaniepokojenie naszą sytuacją.
Jesteście wspaniali, kochani i wielcy.
To dla Was wstajemy rano, by zapodać koktajl rozweselający ostrzeszowską szarzyznę.
To dla Was robimy tu trzodę i wesołe miasteczko.
Czy wierzymy w plotki o zawiadomieniach?
Owszem. Choć nie w takich ilościach.
Czy prokuratura coś z nimi zrobi?
Kto wie. Jeśli się Władzuni uda znaleźć oskarżyciela publicznego z odpowiednio niskim szacunkiem do siebie i wykonywanego zawodu, to być może zrobi.
To tyle moich dywagacji.
Przejdźmy więc do faktów.
W obszarze faktów zaś można rzec jedynie, że
Żodyn nie skarżył się nam na publikacje
Żodyn słowem nie pisnął, że mamy usunąć materiał.
Żodyn się nie odezwał w tej sprawie do administracji Facebooka.
I to pomimo, iż:
Deklarujemy ugodę
Wszem i wobec ogłaszamy, że jak trzeba, to usuniemy i przeprosimy
Udostępniliśmy rozmaite kanały komunikacji do przesyłania żądań, skarg i opinii.
Administracja FB jest bezstronna i reaguje na zgłoszenia (jeśli są)
Ba! Mamy nawet formularz kontaktowy stworzony specjalnie do zgłaszania nam pretensji.
I nico.
Zero zgłoszonych treści.
Brak wiadomości z żądaniem usunięcia.
NIE używamy wobec funkcjonariuszy słów obelżywych
Przestrzegamy prawa o ochronie wizerunku
Bardzo pilnujemy siebie i Was (CENZURUJO!), by nie wykraczać poza ramy ogólnie przyjęte w przestrzeni publiczno-medialnej
W związku z tym się pytam ja Was, za co prokurator miałby nas ścigać, skoro najwyraźniej nie robimy niczego, co wyczerpuje znamiona czynu zabronionego?
Za to pan burmistrz i jego świta, od dłuższego czasu zachowują się w przestrzeni publicznej wysoce arogancko i prowokująco.
Stworzyli całą społeczno-medialną machinę.
Regularnie dolewają jej paliwa i grzeją kocioł.
Nasi samorządowcy ciężko pracują, by ukształtować media wedle własnej woli.
Za przykładem Patryka Jędrowiaka, żyją i pracują medialnie.
24/7 publikują, czytają, pilnują komentarzy i polubień.
Owinęli się sferą mediów, niczym całunem.
Wypalają na nim ślad i nasączają go swoim zapachem.
Ba! Burmistrz utworzył SPECJALNY WYDZIAŁ do spraw medialnych.
Zatrudnia w nim nawet osobę do robienia grafik, które upiększają jego medialne pokazy władzy absolutnej powiewem chłodnego profesjonalizmu oraz dodają mu wielkości.
Jeden z radnych ze stajenki pana burmistrza pojechał na grubo i zamienił oficjalną stronę sołectwa na fanpage własnej osoby.
I użył kont całej masy obserwujących sołectwo do celów promocji samego siebie.
Pan Jędrowiak pokazał mu, że kształtowanie mediów dla swoich celów jest mega ważne. Czyż nie?
Z pomocą medialnej maszynerii burmistrz wzbudza frustrację i gniew.
Wywołuje napięcia, antagonizuje i szczuje jednych ludzi na drugich.
W mediach osobiście promuje arogancję i szyderstwo oraz przedstawia tę narrację jako wiodącą i zwycięską (należącą do zwycięskiego obozu).
Używa narzędzi moderacji (służących do ograniczania zachowań sprzecznych z zasadami) do "przykładnej eliminacji" jednostek sygnalizujących zastrzeżenia do jego zarządzania gminą.
Publicznie i ostentacyjnie wyrzuca wybrane przez siebie jednostki poza nawias dyskusji.
Pogłębia frustrację słabszych i stwarza pole do agresji.
Systemowo dzieli lokalną społeczność na dwa obozy.
Samorządowy show pogłębia rozwarstwienia społeczne i sprawia, że w jednej połowie Ostrzeszowian narasta gniew i poczucie niesprawiedliwości.
W drugiej zaś kumuluje się poczucie wyższości, buzuje złość i satysfakcja z dokuczenia słabszym.
Czemu nasi samorządowcy mieliby doprowadzać do takich skrajności?
A czemu nie!
Przecież jeśli coś od lat doskonale działa na szczeblu krajowym, to nie może być złe ani głupie.
Niechęć do zajmowania się przyziemnymi problemami szarych zjadaczy chleba łączy wszelkich rządzących. Niezależnie od szczebla władzy.
Wzajemna nienawiść zaszczutych ludzi skutecznie odwraca ich uwagę od spraw przyziemnych, o których państwo władza nie lubią myśleć.
Uruchamiają więc medialną maszynkę i za jej pomocą angażują podatników w bezsensowne wojny polsko-polskie.
Byle tylko w ciszy i spokoju robić wszystko, na co mają ochotę.
A potem urażony krytyką pan burmistrz publicznie eksponuje swe zranione ego.
Wyzywa mieszkańców od "nędznych hejterków".
Nazywa krytyków krzykaczami.
Promuje seminaria o hejcie (żeby douczyć swoją połowę mieszkańców na temat tych z gorszej połowy)
Ostentacyjnie wyrzuca "tych złych Ostrzeszowian" poza nawias swojej bańki.
Publicznie ubolewa nad Waszym i naszym zdziczeniem.
Was obraża i wyklucza, bo macie czelność krytykować jego działania.
Nas, bo wykonujemy pracę, o którą nas prosicie.
Zapewne w jego uniwersum wszyscy jesteśmy jakimś rodzajem robactwa, którego należy się pozbyć.
Jeśli nie za pomocą "bana", to z użyciem regularnie karmionych trolli.
A gdy trolle połamią sobie na nas zęby, to kto wie?
Może do permanentnego usunięcia nas zechce użyć "środków przymusu bezpośredniego"?
Czy w końcu pan burmistrz wpadł na to, by posłużyć się prokuratorem i urządzić nam medialny pokaz wpływów i władzy?
Tego nie twierdzę.
Ale nie zdziwię się, jeśli nasi samorządowcy miewają naprawdę świetne pomysły.
Sami byliście świadkami, jak jeden z radnych wprost groził mi w mediach "użyciem prokuratora".
Wkleił potwierdzenie złożenia zawiadomienia z art. 226 kk [znieważenie funkcjonariusza] i sugerował, że to zawiadomienie złożył na mnie.
Nawet podał powód zawiadomienia:
“żeby prokurator nam wszystkim starł te uśmiechy”.
No nie przeczę.
Całkiem ciekawy pomysł miał pan Władza na "użycie" prokuratury.
I podejrzewam, że nie on jeden tam taki zmyślny w stajence Jędrowiaka.
O jakież to straszne przestępstwo miało wówczas chodzić?
Tego pan radny nie wyjaśnił.
No, bo nie mógł,.
W naszych memach niezmiernie trudno doszukać się pracy dla oskarżyciela publicznego.
A może uznał, że
"już tam pan prokurator sobie sam znajdzie coś odpowiedniego"
No cóż.
Jeśli znajdzie, to dam Wam znać.
Należy sobie zadać pytanie, dlaczego lokalni kacykowie mieliby w ogóle chcieć się nas pozbyć z przestrzeni medialnej?
I to do tego stopnia, żeby aż nadużywać władzy i bezpodstawnie szczuć organami ścigania?
Być może dlatego, że zwracamy ich uwagę na rzeczy, których Państwo Samoarząd w żadnym razie nie chcą oglądać?
Ani też nie życzą sobie, by inni to widzieli.
Na jakież to niemiłe rzeczy zmuszamy ich patrzeć?
Na palące problemy mieszkańców oraz na to, że samorząd je ingnoruje
Na obowiązki samorządowców względem WSZYSTKICH oraz, że samorządowcy zaniedbują te obowiązki
Codziennie pokazujemy, że dla Patryka Jędrowiaka i jego radnych ważniejsze jest medialne epatowanie propagandą sukcesu i dobrej zabawy, aniżeli dbałość o ludzkie życie i rzetelna praca.
Z ich punktu widzenia zapewne wygląda to tak, że im bezczelnie sramy na ich starannie wyczesany, czerwony dywan.
Co się dziwić, że najchętniej by nas w ten dywan zawinęli i kazali nas wynieść z pałacu.
Na przykład policji.
To nie my przenieśliśmy publiczną debatę w Ostrzeszowie do mediów społecznościowych.
Nie my nadaliśmy ton publicznym głosom na temat poczynań władz lokalnych w naszym powiecie.
Zrobili to Patryk Jędrowiak i jego ludzie.
My tylko odpowiedzieliśmy na prośby słabszych, których w swoich mediach społecznościowych burmistrz podpuścił, wystawił na publiczne pośmiewisko, a w końcu zaszczuł i wyrzucił ze społeczności.
Najpierw oficjalnie prosiliście burmistrza o zajęcie się Waszymi sprawami.
Pisaliście podania i wnioski,
Pan burmistrz kazał Wam spadać na drzewo.
Rok w rok.
Ale za to w postach chwalił się, ile ma na wszystko pieniędzy i jak sprawnie je pozyskuje na cokolwiek zechce.
Pisaliście więc prośby w komentarzach pod tymi postami.
To pozwalał Was szykanować i nagradzał hejterów.
A w końcu Was wyrzucił.
Zwróciliście się więc do nas o pomoc.
My wystąpiliśmy w Waszym imieniu.
To nas też zbanował.
Lata mijają, a burmistrz nadal szczuje pieniędzmi, buduje place zabaw i ciągle nic nie robi z problemami mieszkańców.
Toteż nadal zwracamy szanowną uwagę Jego Ekscelencji.
Używamy żartu, satyry, sarkazmu, ironii, uszczypliwości.
KRZYCZYMY do Jaśnie Oświeconego, by łaskawie raczył zauważyć, że ludzie w Ostrzeszowie mają poważne problemy życiowe, wynikające ze złego zarządzania funduszami publicznymi przez niego i jego ekipę.
Piszemy, rysujemy, komentujemy, ślemy petycje, aby Magnificencja łaskawie przestał trwonić publiczne środki na strefy wypoczynku, parki, kwiatki, place zabaw i konkursy, a zajął się poważnymi problemami gminy, do których sam doprowadził.
Układamy piosenki i wiersze, by tylko książę i jego świta raczyli usłyszeć, iż przedsiębiorcom dzieje się krzywda, miasto pustoszeje, w przedszkolach nie ma miejsca dla dzieci, radni się meblują z budżetu, a karetki grzęzną w błocie.
Czy to działa?
Nie działa, bo w przeciwieństwie do nas, pan burmistrz Partyk Jędrowiak i jego radni nie mają dobrej woli.
Problemy zwykłych ludzi Państwo Funkcjonariusze Publiczni mają głęboko w jaśnie oświeconej dupie.
Na to nakłada się publicznie eksponowana postawa tępego, urzędniczego uporu.
Nasi samorządowcy okopali się na pozycjach urażonych cesarzowych.
Może i przez lata zaniedbywali Wasze sprawy.
Może i mieli totalnie wywalone na podstawowe potrzeby mieszkańców.
A za to teraz są obrażeni i mają focha.
Zgodnie z KPA "foch samorządowca stanowi oczywistą podstawę do niewykonywania przez niego obowiązków"
Jakież to wygodne!
Trudno się oprzeć wrażeniu, że nasza władza lokalna przyjęła metodę zarządzania poprzez zaognianie konfliktu i prowokację, by zająć publikę wojenką i się wymigać od robienia tego, za co im płacimy.
Zdaje się, że Patryk Jędrowiak z pomocą społecznościówek wypracował gruby schemat socjotechniczny.
Etap I
Książka życzeń i zażaleń
Zaczyna się zawsze od tego, że dopominacie się od niego zaspokojenia podstawowych potrzeb.
Matki mają problem z uzyskaniem miejsca w przedszkolu
Młodzież moknie i marznie w oczekiwaniu na autobus
Karetki pogotowia grzęzną w błocie i stają w dziurach
Przedsiębiorcy mają problem z dostawą towaru, bo nie mogą swobodnie dojechać i zaparkować
I tak dalej…
Etap II
Prezentacja cukierków
Następnie pan burmistrz Jędrowiak ogłasza w socjalmediach, iż ma masę pieniędzy, na co tylko zechce.
A potrafi pozyskać jeszcze więcej.
Etap III
Żartowałem, kmioty! Te cukierki nie są dla was!
Po czym z ujmującym uśmiechem Jego Ekscelencja oświadcza Wam, iż ma wywalone na wszystkie Wasze potrzeby.
Radośnie oznajmia, iż nie zamierza przeznaczyć złamanego grosza na Wasze wieloletnie bolączki.
No może później.
Jak mu wypadniecie w harmonogramie.
Czyli pewnie nigdy.
I w ogóle wypad kmiocie z wyczesanego Fanpejdża Jego Książęcej Mości!
W zamian za to wszystkie Wasze pieniądze wyda na kolejny...
rekreacyjny spacerniaczek.
Asfaltowe uliczki i deptaki pod domami radnych
Schody do patrzenia z góry na Rogaszyce
Minigolfa
Innego patataja.
Na huśtawkę, żebyś się bujał!
Etap IV
Patrzcie kmioty, jak się szlachta mości!
Potem wyrusza Jego Wielmożność na cesarską przechadzkę wzdłuż długiego rządka pochlebców.
Następuje łaskawe zebranie oklasków za polot Najjaśniejszego, rozmach, sprawczość i poświęcenie.
Miłościwie Nam Panujący skrupulatnie czyta i skwapliwie komentuje wyrazy uznania i ukłony.
Obdarza osobistą uwagą, rozdaje serduszka, wspiera i nagradza wiernych oraz usłużnych wyznawców.
Zawodowa armia zachwyconych
Wszyscy oni osobiście lub rodzinnie zatrudnieni są w urzędach, placówkach zarządzanych przez gminę lub w inny sposób finansowo z nią powiązani.
Upchnięci w spółkach i stowarzyszeniach wspieranych z budżetu gminy.
Zatrudnieni przy kolejnych światłych projektach Patrycjusza.
Przy każdym wielkim wejściu Najjaśniejszego Burmistrza ustawia się więc karnie długa kolejka oślinionych, lepkich i śliskich służących, podległych, pretendujących, powiązanych oraz zależnych.
Z całych sił starają się zasłużyć u Pana i Dawcy na swoje miłe żyćko za pieniądze płynące z Waszych podatków.
Następnie burmistrz używa tych pochlebców do legitymizowania swoich kolejnych słomianych Misiów.
To na nich wskazuje, kiedy w blasku fleszy chwali się, jakim poparciem społecznym oraz uznaniem cieszą się jego kolejne zbędne inwestycje.
Oni też stanowią o jego wyborczej większości.
Jeśli to nie jest bezczelna prowokacja i chamska socjotechnika rodem z najczarniejszych lat totalnej propagandy to ja jestem miś Paddington.
Perfidia i ostentacyjna arogancja burmistrza prowokują mieszkańców, a wtedy rozpoczyna się
Etap V
Polowanie z nagonką
Sprowokowani, sfrustrowani, bezsilni i skrzywdzeni mieszkańcy nie zawsze gryzą się w język.
Padają słowa wyrażające szok, niedowierzanie, zawód, niezadowolenie, złość i bezsilność.
Na prowokację odpowiadają zniewagą
Na to tylko czekają nasi funkcjonariusze publiczni
Łowią każde słowo, robią zrzuty ekranów i zbierają dowody zbrodni
I sypią się zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa
Jak policja odmówi Wam wszczęcia postępowania w sprawie kradzieży na działce, albo prokurator umorzy postępowanie o napaść na Was, to może być przez to, że prawdopodobnie mają huk roboty z takimi zawiadomieniami.
Po takim polowaniu z nagonką, na kark każdego sprowokowanego mieszkańca, natychmiast spada chmara trolli włodarza.
Rozpoczyna się publiczny festiwal obelg pod adresem każdego, kto ośmieli się skrytykować Władcę.
Wszyscy widzieliśmy, jak przez skargi na dziurawe drogi, wielbiciele burmistrza szydzili z ludzi, że przecież "można było kupić mieszkanie w mieście".
Memiczne były aroganckie komentarze psycho-fanów w stylu “jak ci się nie podoba, co robi burmistrz, to sam zrób lepiej”.
Do historii ostrzeszowskiego internetu przeszedł strażak-ochotnik, który w podzięce burmistrzowi za terenowy wóz strażacki, szydził z mieszkańca Rogaszyc, że skoro karetka pogotowia ugrzęzła w błocie w drodze do chorego, to niech następnym razem dzwoni po straż. Strażacy go ręcznie zaniosą do karetki.
Widywaliśmy popisy fanów burmistrza typu: “jak ci nie pasuje, to się wyprowadź” oraz sugestie: “nie stać cię na opiekunkę, to trzeba było nie rodzić” i chamskie "bardzo mi jest z twojego powodu wszystko jedno, hehe".
Po rozhulaniu festiwalu publicznego poniżania, pan burmistrz robi…
No jak myślicie, co robi pan burmistrz?
A. Moderuje swoich fanów i uspokaja emocje?
B. Likwiduje błoto, w którym grzęzną karetki?
C. Udostępnia parkingi przedsiębiorcom?
D. Buduje przedszkola i żłobki?
E. Rezygnuje z wywalenia kolejnych setek tysięcy na huśtawki?
Żadne z powyższych.
Pan burmistrz korzysta z dostępnych narzędzi i eliminuje biedaków z dyskusji.
Kolokwialnie mówiąc: daje im bana.
Natomiast swoich rycerzy rollingu wyróżnia przychylnymi komentarzami i fejsbukowymi odznakami.
To nie żart.
Burmistrz stosuje moderację w taki sposób, że wspiera szykanowanie jednych uczestników debaty publicznej przez innych jej uczestników.
Sami alarmowaliście, gdy “lider wśród fanów” burmistrza poczuł się do tego stopnia zachęcony przez idola, że posłużył się doxingiem* w celu zastraszenia kobiety.
I to tylko dlatego, że ta mieszka przy najbardziej (memicznie wręcz) zaniedbanej przez burmistrza drodze.
Możliwe, że uznał ją za jakiegoś rodzaju zagrożenie dla jego idola, czy też "wstydliwą tajemnicę burmistrza".
Są to publicznie dostępne informacje i zdarzenia, w których udział brało tylu znanych mi z imienia i nazwiska świadków, że nawet nie silę się na procesową ostrożność.
Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu odebraliśmy od pana burmistrza lekcję.
Dał nam on czytelny sygnał, jaką aktywność preferuje, co wspiera oraz jakiego tonu i języka oczekuje w aktywnie kształtowanych przez siebie mediach społecznościowych.
Pokazał nam też, czego się boi i do czego są zdolni jego zwolennicy.
Wprawdzie po stronie Inicjatywy i zespołu Bez Tajemnic próżno szukać wypowiedzi łamiących prawo.
Jest faktem, iż z powodu wyzywającego zachowania lokalnych samorządowców, w ostrzeszowskich mediach elektronicznych aż iskrzy od wzajemnych uszczypliwości, a czasem dochodzi do aktów łamania prawa.
Zdarza się, że uczestnicy naszych grup odpowiadają zniewagą na prowokację.
Jednak trzeba przyznać, iż administratorzy ostrzeszowskich mediów społecznościowych zachowują zimną krew i daleko idącą ostrożność w obliczu rosnącej buty i arogancji samorządu.
Przykro nam, że nader często jesteśmy zmuszeni cenzurować Wasze wypowiedzi.
Mam tylko nadzieję, iż po tym tekście sami zrozumiecie, czemu to robimy.
Kiedy burmistrz i jego świta nakręcają sprężynę hejtu, to karuzela nienawiści zaczyna wirować, a wkoło sypią się zniewagi.
A na to czyhają osoby mające wpływy, władzę oraz motywację, aby Was i nas uciszyć wszelkimi dostępnymi im metodami.
Państwo Funkcjonariusze Publiczni dziwicie się, że w ulepionej przez Was przestrzeni padają słowa drażniące Wasze przewrażliwione organy?
Nasza bezpośredniość budzi Wasz niesmak, a bezkompromisowość drażni delikatne podniebienia?
Szokuje Was, że temu czy innemu aparatczykowi z hukiem puścił balon nadętego JA, nakłuty ostrą szpilką satyry?
Szanowni Państwo Funkcjonariusze Publiczni
oraz Szanowne Osoby do pomocy im przybrane!
Powiedzmy to sobie otwarcie:
Dowiedz się, jakie jeszcze atrakcje przygotował dla Ciebie Ostrzeszów!