Już w 2017 roku pan burmistrz walczył ze smogiem i zakładał czujniki do pomiaru jakości powietrza.
Niestety czujniki miały istotną wadę fabryczną.
Czasami ni stąd ni zowąd pokazywały znaczne przekroczenia dopuszczalnych norm zatrucia.
Pan burmistrz i mieszkańcy czuli się przez to źle i chciało im się kaszleć.
Wszyscy odetchnęli pełną piersią dopiero, gdy te okropne czujniki zostały zdjęte.
Błogi spokój trwał przez kilka kolejnych lat, do czasu, aż jakieś przeklęte eko-aktywiszcza znowu zaczęły psuć kryształowe, ostrzeszowskie powietrze.
Nawet nagrały o tym film, w którym mendy pomawiały pana burmistrza, że niby od czasu wdrapania się na stołek, ma on wywalone po całości na zawartość powietrza w ostrzeszowskim smogu, a pan prokurator do dziś nie może dojść, kto zapłacił za ten wstrętny paszkwil.
Tymczasem Inpost zaczął masowo montować czujniki na paczkomatach.
Ich rozmieszczenie pozwala dziś nie tylko określić, ile cząsteczek tlenu zawiera nasza gęsta, ostrzeszowska atmosfera, ale też łatwo można porównać wyniki z sąsiednimi miejscowościami.
I to też są wadliwe czujniki!
Ciągle tylko sugerują, jakoby Ostrzeszów był Gminą Najbardziej Śmierdzącą w południowej Wielkopolsce, a nie Najlepszą do Życia.
No jak tak można?!
Na szczęście pan burmistrz zadziałał w swoim stylu: innowacyjnie, nowocześnie i kompleksowo.
Założył swój czujnik!
Oczywiście pan Jędrowiak nie byłby najlepszym burmistrzem w kategorii burmistrzów gmin południowej Wielkopolski z siedzibą powiatu, gdyby do tego wszystkiego nie dołożył nam jeszcze jednej aplikacji mobilnej.
Ale to nie o to chodzi, że teraz mamy o jeden czujnik więcej.
Ani o jedną aplikację więcej.
Czujnik pana burmistrza działa w sieci obecnej w bardzo niewielu miejscach, a do tego w dużych aglomeracjach, dzięki czemu nie tylko nie da się porównać jakości powietrza z żadnym pipidówkiem w okolicy, ale jest znaczna szansa, że na przykład wypadniemy lepiej, niż Kraków...
Szach mat! Eko-terroryści!
I znowu mieszkańcy i pan burmistrz mogą swobodnie odetchnąć!
Służby i Telefony